top of page

Bez zakładników...

Dnia 24 lipca 2016 roku, w miejscu Kamieniołom Józefów odbyła się strzelanka. Zostały zrealizowane dwa scenariusze co zajeło około 5 godzin. Ale od początku.. Na miejsce wraz z ekipą przybyliśmy około kwadrans przed 10. Pierwsze co rzuciło się nam w oczy, a raczej w całe ciała, była temperatura. Od kamiennej powierzchni miejsca w którym sie znajdowaliśmy biło tak piekielne gorąco, temperatura odczuwalna przekraczała na pewno 33 stopnie celsjusza. Więc akurat pogoda zrobiła idealne reko warunków afganiskich.

Kolejnym problemem był... mój szpej. Zabrałem ze sobą brytyjskiego ospreya Mk.II z wkładami z.... Pianki. Doszedł mi do tego brak bluzy combat, więc połączenie tych wszystkich czynników sprawiło że czułem się... ciepło.

Pierwszy z trybów rozgrywki dotyczył zakładników. Każdy trafiony w rękę lub nogę siadał na ziemi oznaczając się jako zakładnik. Drużyna przeciwna miała przejąc takiego i odprowadzić na swój respawn.

Wyruszyliśmy z bazy. Jako najciężej opancerzony członek zespołu dane mi było iść na samym przodzie. Postanowiliśmy przebić się lasem i okrążyć drużynę przeciwnika. Niestety, oni wpadli na dokładnie ten sam pomysł. Teren na którym graliśmy był zbyt duży, więc nawiązanie kontaktu nie było zbyt łatwym zadaniem. Nasza drużyna rozdzieliła się na dwa oddzielnie operujące zespoły co jak się potem okazało nie było zbyt dobrym pomysłem. Jeden z zespołu (alfa -przp. aut) wraz ze snajperem i dwoma strzelcami oddzielił się i poszedł na górną skarpę kamieniołomu. My, (beta-przp. red) z pozostałymi postanowiliśmy przejść dołem kamieniołomu osłaniani przez alfę. Czekając na zajęcie pozycji przez członków alfy zostaliśmy ostrzelani. Pierwszy kontakt psiakrew - myślę. Jeden z naszych dostaję serią prosto po plecach. Niewiele myśląc wycofujemy sę przez otwarty teren placu kamieniołomu.

-Przechodzą przez plac, powtarzam przechodzą przez plac. -słyszę w radiu.

Szybkie wyjaśnienie sytuacji pozwoliło uniknąć przyjacielskiego ostrzału. Zbiegam między kamienie. Wystawiam głowę z karabinem z chęcią pociągnięcia spustu... dostaję prosto w głowę.

Drugi scenariusz polegał na zbieraniu nieśmiertelników. Zabity zostaje na miejscu i oddaje swój nieśmiertelnik oprawcy. Wygrywa drużna która zbierze więcej nieśmiertelników.

Tutaj gra była dużo bardziej indywidualna. Każdy grał na swoje konto. Zająłem wygodną pozycję za małym krzakiem. Widzę przeciwnika. Niczego nieświadomy zbliża się samym środkiem drogi. Ciągnę spust. Dwie śmiertelne serie Trafiają prosto w korpus. Zmieniam pozycję, ktoś to mnie strzela. Rzucam się prosto w kłujące jeżyny. Przeczołguję się kawałek po czym wstaję i puszczam serię na drogę. Słyszę okrzyk ''dostałem!'' Przebiegam przez drogę i czuję ból po całym boku. Zabity serią z hp.

 

Tak oto w skrócie wyglądała cała strzelanka. Brak jednego dowódcy drużyny dał się niezwykle we znaki wraz z nieprzerwanym upałem. Mimo to, nie spotkałem się z żadnym terminatorstwem ani chamstwem.

Poniżej troszkę zdjęć z zabawy:

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page